Koza przyszła do woza, tuż po tym,
Gdy baba zeszła z niego - hej!
I koniom zrobiło się lżej.
Przyszła więc koza do woza w samą porę,
Gdy miejsce po babie, co zeń zlazła, świeciło otworem.
Baba z woza zeszła,
Hop - koza w miejsce baby,
a kiedy skakała,
to nogę złamała.
Ha! ha! Gdyby nie skakała,
To by nie złamała!
Konie się uśmiały i rzekły:
Nie na wóz! Musi być inaczej!
Wszak na pochyłe drzewo każda koza skacze!
Koza upadła tak nisko,
Iż ni do rymów, ni do taktów skora już nie była.
Wyśmiały ją koniska,
Nos na kwintę spuściła i w nim się ukryła.
Iż ni do rymów, ni do taktów skora już nie była.
Wyśmiały ją koniska,
Nos na kwintę spuściła i w nim się ukryła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz